niedziela, 14 grudnia 2014

Saga Kolejarska

Za dawnych czasów,
w wiekach pośrednich,
Gdy na kolei był remont.

Jechał sem Janusz,
Z wyglądu średni,
Na imię chyba miał Zenon.

Jechał też Seba,
Niedbale siedząc,
W pozie nad wyraz buraczej.

I z nimi trzeci,
Jechał też Menel,
Od niego jechało  raczej.

I wszyscy razem,
Wspólnie jechali,
Nie mówiąc do siebie ni słówka.

Wchodzi konduktor,
W mundurze swoim,
I krzyczy gdzie jest gotówka?

A może mówił,
Coś o biletach,
Bo słuch mam nienajlepszy.

Niemniej podchodzi
Wyciąga ręce,
Jazdę na gapę wywęszy.

Menel biletu,
Nie ma jak zawsze,
I śmierdzi przy tym jak szambo,

Konduktor machnął,
Spojrzał z wyrzutem,
Wysiadaj na stacji albo ...

Seba zaś rzecze,
Biletu nie mam,
I patrzy zimno mu w oczy.

To też wysiadaj,
Konduktor mówi,
Nad Sebą cień swój roztoczył.

Nie, nie wysiądę,
I dalej jedzie,
Konduktor jakby dostał w gębę.

No to dokument,
Twój Tożsamości,
Dawaj bo bardzo nalegał będę.

Nie dam. I siedzi.
Seba jak siedział.
Dla konduktora niemiły.

Stoi cny człowiek,
Na Sebę patrzy,
Stoi i patrzy bezsiły.

Mruczy pod nosem
I ręką machnął.
Seba w więzieniu nie zgnije.

I do Janusza
Konduktor sunie
Janusz się mu nie wywinie

Wsuwa w rękę
Sprawdzającemu
Bilet lecz mu nie dogodzisz

Data biletu,
to miesięcznego,
Nie zgadza się co do godzin.

I tym to razem
Ręką machnięta
Konduktor podąża dalej.

Podąża szukać,
I odnajdywać,
Na gapę jechać nie daje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz